wtorek, 26 sierpnia 2014

20 piosenek prosto z odtwarzacza :)

Zanim dodam moje TOP10, otrzymałam ciekawy pomysł na notkę :) 
Weź swój odtwarzacz muzyki, włącz losowe i bez oszukiwania wypisz 20 piosenek!
Jeśli będę wiązałą z daną pisoenką wspomnienia, które da rade opisać, oczywiście napiszę to :) Myślę że większość piosenek będzie zagranicznych, ale zobaczymy :) Aa i na moim odtwarzaczu mam 1050 utworów także będzie z czego wybierać. A więc zaczynamy! :)

1. "Teach me how to jerk" Audio Push
2. "Blue Ocean Floor" Justin Timberlake
3. "Love on the top" Beyonce, bodajże rok 2011
4. "Last Friday Night" Katy Perry
5. "I like to f*ck" Tila Tequila
6. "Testosteron" Kayah
7. "Like a virgin again" Tyga ft. Chris Brown
8. "Video killed the radio star" Buggles
9. "Mountains" Emeli Sande
10. "Mówię Gyal" ADRO
11. "I can't stop" Flux Pavilion
12. "If" Janet Jackson
13. "Selfish" Jordan Rakei
14. "Broken strings" James Morison
15. "Kiss me" Ed Sheeran
16. "Fragile" Delta Goodrem
17. "Next to me" Emeli Sande
18. "Warcha say" Jason Derulo
19. "Madly" Tristan Prettyman
20. "Divide me" Kalai

Kilkoma pozycjami jestem zdziwiona że jeszcze istnieją na mojej playliście, kilka sobie odświeżyłam :) Ale czad, podoba mi się ta "zabawa" :)

Ależ dzisiaj mamy pogodę beznadziejną, typowo jesienna. Baardzo nie lubie jej. Łatwo o "doła", niestety. Co tam u Was? Kończą Wam się wakacje teraz czy jeszcze miesiąc odpoczywacie, jak w moim przypadku? Jakiej muzyki słuchacie na co dzień? Podzielcie się ze mną :) Pozdrawiam cieplutko :)

środa, 20 sierpnia 2014

Sierpnia część kolejna

Ostatnio się pojawił u mnie jeden z postów... ktoś taaak bardzo pozazdrościł, że wszystko zaczęło się sypać, cała sytuacja tam opisana... Dzięki wielkie... Nadal mnie boli to co się stało i jak sobie tylko przypomnę... brr... Pamiętliwa jestem, bardzo. I o dziwo też mam uczucia!

Właśnie słucham sobie "Dream Big" (link podam poniżej). Zapomniana przeze mnie piosenka. Och, jak bardzo ja ją lubiłam. Postanowiłam, że w przyszłym tygodniu zrobię moje TOP10 :) Nikt mnie o to nie prosił, nikt o to nie pytał, tak po prostu, żeby zobaczyć jak bardzo zmienił się mój gust od sierpnia 2012 (Ostatni post o muzyce), żeby móc się śmiać za jakiś czas z siebie. Tak jak to właśnie zrobilam teraz czytając ww post :)

Spędziłam bardzo miły weekend z rodzicami w górach, nie koniecznie polskich. Nawet sie nie spodziewałam że będzie tak fajnie. Lubię miłe rozczarowania.
Taka sobie bańka mydlowa :)

A wczoraj? Przełom, kolejny etap w życiu rozpoczynamy. Pokój w Krakowie wynajęty... Bardzo dziwnie się czułam, zawsze to szukaliśmy mieszkania dla mojej siostry, ja tam tylko przyjeżdzałam czasami na weekendy, a tu taka sytuacja. Marysiowata będzie mieszkanką Krakowa, nie tak weekendowo, na stałe. Cały czas nie mogę w to uwierzyć. Przeprowadzka ruszy w pierwszym tygodniu września.

Ooo i jeszcze, nie podoba mi się wygląd bloga, więc mam w planie przerobić go zupełnie, nie tylko kolorystykę i czcionki, ale i układ i "logo" (nie wiem jak nazwać to zdjęcie u góry z nazwą bloga). Także no... Aha i obecne "logo" jest logiem tymczasowym :) Stay Tuned!

A tymczasem zmykam, jutro kierunek Kielce. Dobrej nocki kochani!



środa, 13 sierpnia 2014

Your level is low... Spasiaaat! AUU!

90% osób czytających tytuł mojej dzisiejszej notki, nie zrozumie o co chodzi :) No to tak, mamy środę, 13 sierpnia, aaaaaa! Nie wiem co mam pisać, od czego zacząć, co pominąć i jak w tych "kilku" zdaniach zawrzeć wszystko co najważniejsze nie zanudzając Was.

Hm... dziś mija już 4 doba odkąd jestem w domu, w "moim" mieście, którego bardzo nie lubię. Czuje się źle, bardzo źle, najgorzej na świecie. Powoli się znów przyzwyczajam, na szczęście na chwilę, do tego miasta. Najgorsze jednak co było to taki nagły szok w sobotę, między miejscem gdzie spełniają się marzenia a miejscem gdzie brak jakichkolwiek perspektyw. Brr... beznadziejne uczucie.

Jak było? Oj, Fair Play Dance Camp to zdecydowanie NAJLEPSZY obóz taneczny na świecie! Jednak, nie polecam go osobom które mają rok przerwy "w tańcach", bo na prawdę jest ciężko i nie mówię tu tylko o zmęczeniu fizycznym ale i psychicznie człowieka dopada kryzys mniej więcej w połowie. Nigdy więcej z taką przerwą, oo nie!

W miarę jedzenia apetyt rośnie? Zdecydowanie, w tym roku, podobnie jak w poprzednim, wraz z Mokrą zdecydowałyśmy się na karnet "Camp 15"... Cel na przyszły rok? FULL! Albo grubo albo wcale! :)

W tym roku obawiałam się bardzo o dojazdy, mieszkaliśmy poza Krakowem u mojej siostry i szwagra (jeśli to czytacie to jeszcze raz DZIĘKUJEMY). Droga na AWF średnio zajmowała nam 1,5h (2 lub 3 przesiadki), ale my lubimy podróżować!

Zajęcia były genialne, każde w zasadzie inne. Pierwsze moje zajęcia z poppinu i to od razu z taaakimi osobami: Bruce Ykanji i Salah! Nie ukrywam, zajawka jest, codzienny practise przed lustrem również. Ragga jam z samą kreatorką tego stylu również czaadowe zajecia, podstawy ragga i dancehallu, aaaaaj! Laure, co ona wyczynia! Contemporary z Marissą i człowiek od razu czuje się lżejszy o te 26465456kg! Aaa i pierwszy raz w życiu mogłam się poczuć chociaż przez chwilę Beyonce! Z tego miejsca chciałam podziękować mojej tancerce M., bez której nie byłabym tak dobrą Bey. :D Zajęcia z panem Friedmanem, hahahahaha- wyraża wiecej niż tysiąc słów! Willdabeast- człowiek miazga, co on wyczynia, niesamowity jest! W sumie fajnie się było uczyć choreografii która ma na "jutubach" 29 mln wyświetleń :) Daniel, Pat, Johny, Lando, Kenzo, Les Twins- dobra robota, panowie!

Kyle Hanagami, Marissa Osato, Koharu Sugawara, Willdabeast, Salah- bez tych osób nie wyobrażam sobie Campa w przyszłym roku, ooj nie! I oczywiście tęskno bardzo za Quick'ami :)
Zdrowe i racjonalne żywienie, yeaaa!

"-Dziewczyny, chcecie sok pomarańczowy?
- Taaaak?"

DREAMS COME TRUE!

Zdecydowanie piosenka całego wyjazdu!

Yummy, sałatki z Lidla, bułka z pieczrkami i boczkiem i... strzelajaca papryka...

Gwiazdy Coca-Coli :)

Tak, skarbonke trzeba karmić, bo następny Camp za około 350 dni :)
Mokra, nie wiem czy czytasz mojego bloga, ale może kiedyś na ten wpis wpadniesz. Chciałam Ci bardzo podziękować za cały wyjazd, za wspólne śpiewanie Grubsona, za bieganie pod górkę oraz bieganie po galeriach handlowych, za "Faszyn Łik", za wspólne rozmowy na naszej zielonej kanapie, za wszystkie przyniesione Oshee z lodówki, za pomoc w dobraniu koloru lakieru do paznokci, za świetne towarzystwo, za wsparcie, za wspólne podróże, za przechowywanie biletu miejskiego, za wszystkie pożyczki (które mam nadzieje już oddałam), za szybkie decyzje bez "nie wiem", za kabanoski, za przespane noce, za pierwszą pobudkę, która postawiła mnie na równe nogi, za pożyczenie pasty do zębów, za WSPÓLNE FAZY, wieczorne dyskoteki i oczywiście za nasze super mega czadowe tańce!  DZIĘKUJĘ ZA TO ŻE JESTEŚ! Lublin nie Chiny, Kraków nie Ameryka- damy radę!:*