poniedziałek, 16 lutego 2015

Ed Sheeran :)

Cześć :)

Ja to jestem nienormalny człowiek :) Po pierwsze w ciągu tygodnia kupiłam sobie 3 razy butów, za które w sumie nie wydałam więcej niż 60zł, po drugie nie mam ich gdzie trzymać i właśnie wywróciłam swój pokój do góry nogami tylko po to żeby znaleźć im gdzieś miejsce, po trzecie oczywiście buty miejsce swoje mają ale nie sprzątnęłam bałaganu tylko zaczęłam pisać notkę :) Dodali plan na letni semestr, oczywiście mogło być lepiej ale najgorzej też nie jest. Nie... Szczerze mówiąc jest dobrze :) Z jednej strony się wyśpię a z drugiej strony na "tańce" znajdę wolny wieczór :) Po raz kolejny podjęłam próbę aby stać się większą optymistką i tym razem jestem tak "nakręcona" że wytrwam ;) Od początku roku, życie na każdym kroku dawało mi w kość, czas mu oddać, kuwa!

Do sedna :) Miałam pisać o kolejnym spełnionym przeze mnie marzeniu :) Usłyszałam na żywo piosenkę mojego życia, "Give me love". Tak, byłam na koncercie Ed Sheerana, i nie był to rosyjski baletmistrz, tak jak przypuszczałam. Towarzyszyli mi Mokra, Łukasz, Gosia i Rafał :) Kolejki przed wejściem były ogromne. Dobrze że czekaliśmy przed Torwarem od wczesnych godzin:P Zaczęli wpuszczać pół godziny po planowanym czasie, ale nie ważne. Oczywiście wszyscy pchali się niesamowicie, ale w zasadzie po co? Przecież tam nie było co oglądać :D Przed samym Edem był support, Ryan Keen, no cóż, całkiem zdolny facet, wirtuoz gitary, piosenki w klimacie samego Eda, bardziej liryczne niż "żywe". Później wszedł Ed. Setlista się sprawdziła z różnych krajów. Zagrał okolo 15-20 piosenek :) Piosenka która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a której sie nawet nie spodziewałam to zdecydowanie "Photograph". Łza poleciala, ale tylko jedna :) I w tamtym momencie nie wiedziałam czy bardziej z radości czy ze smutku, a i do tej pory nie wiem. Z tą piosenką też wiąże trochę wspomnień, do 9 lutego były one wspaniałe, teraz się wszystko wywróciło. Nie zmieniło się to że ją bardzo lubię, jej tekst również. Szkoda tylko (?) że kojarzy się z kiedyś bardzo bliską mi osobą...  A "Give me love"... ciary na całym ciele, w serduchu ogromna radość, gardło ściśnięte, rogal na twarzy, a w głowie poczucie że po raz kolejny dobrnęłam do spełnienia kolejnego marzenia. CUDOWNE UCZUCIE! Marzenia są genialne i to dzięki nim, czuje że życie ma sens!!
Głodne dzieci :)


Oczywiście o koncercie mogłabym pisać i pisać, ale musze mieć kilka bardziej prywatnych wspomnień :) I jak koncer Eda to i Warszawa, a jak Warszawa to... Kazia i Jadzia! Wariatki :D te kilkanaśnie godzin uważam za najfajniejsze w tym roku :) Manekin, "Torwar", pączki, wyje*any gaz, podróże tramwajami, prekuratura itp :) No, bardzo dobry czas :) Jadzia, Kasia, DZIĘKUJĘ!





I klasycznie, wrzucam kilka zdjęć :)
Łukasz, bo my lubimy podróżować, co nie?
Omnomnomnomn <3

Chyba jedyne zdjęcie w pełnym składzie :)





????

I już po wszystkim, dzieci szcześliwe :)

Taki o Tołwał :)

Siemka Ed: )

Ryan, kope lat! :D

wtorek, 10 lutego 2015

łoooooooooooooooo...

Dzień Dobry! Aaach, na sam początek taki żart w formie powitania.

Lubię pisać tu na tym blogu,ogólnie lubie pisać. Nie wszystkie posty udostępniam od razu na fejsie, żeby nie było, że piszę pod publikę. Piszę co myślę. Zauważyłam że piszę gdy dzieje sie coś nie koniecznie milutkiego, albo znów jest przesłodko. Dzisiejszy nastrój, no.... tak.

Z pozytywnych rzeczy to to że wczoraj byłam z D. na przeglądzie kabaretowym "PAKA" czy jakoś tak. I "Amatorologia" no kurcze, spektakl idealny :P Miło było zobaczyć chłopów jeszcze raz, kolejny raz. Od sierpnia się tyyyyyyle zmieniło, ale oni ciągle są zajebiści.

Dziś kolejny wieczór poza domem, puste cztery ściany czasem dołują więc bezpieczniej jest jak jest. Pieprzyć diete, Rafaello jest na prawdę zajebiste. Ooo a tak bajdełej, czy ktoś z Was orientuje się ile opakować Rafaello byłby w stanie zjeść człowiek "na raz", nie licząc się z konsekwencjami? :D Tak, wiem, kolejna rozkmina w stylu "co sie stanie z ugotowanym arbuzem?" :D

Jutro, a w zasadzie dzisiaj egzamin z fizyczki, ostatni egzamin, cudownie... Nie jestem w stanie się na niego uczyć, szczególnie dzisiaj...

9.02- ta data zawsze mi się kojarzyła z moją osiemnastką, urodzinami mojego dziadka i od dzisiaj doszło jeszcze jedno "wydarzenie", hm... w tym przypadku żałuje że jestem pamiętliwa.

A tymczasem time to sleep, bo zawiecha atakuje, niewyspanie robi swoje, jeszcze 24h temu w PolskimBusie, jeszcze 24h temu było inaczej...

sobota, 7 lutego 2015

Luxtorpeda koncert :)

Thants God for this moments :)
O tak później godzinie chyba już dawno nie pisałam, zaczynam ten post o godzinie 0:38 :) Niedawno wróciłam z koncertu Luxtorpedy w Krakowie. No nie powiem, bardzo doobre wydarzenie! Piosenki zdecydowanie lepiej brzmią w wersji live, niż w mp3, na płycie :) Niesamowite! Nie jestem specjalną fanką od rocka, pogo i tym podobnych rzeczy i w sumie pogo jest jedyną rzeczą którą bym "wyrzucila" z tego konceru, chociaż wiem ze to niemożliwe :) Z chęcią "zaadoptowałabym" Litze i Krzyżyka :)

Fajnie było ich usłyszeć na żywo. Jeszcze dwa lata temu nie spodziewałabym się ze bede na ich koncercie... jak to dużo rzeczy się zmienia :) Pierwsza Luxowa piosenka którą poznałam to "Wilki dwa" wtedy też trochę zmieniłam podejście do niektórych rzeczy, chyba na lepsze, mam taką nadzieje przynajmniej :) a obecnie ulubiona to "Tajne znaki" :) Kurcze, chętnie wybiorę się na ich następny koncert :) Najlepiej w Krakowie lub... w Poznaniu :) I'll be there :)

Chyba time to sleep :) NIEKTÓRZY (tak, pozdrawiam Cie z tego miejsca:*) już śpią :) Jutro wracam do swej wioski, pojutrze AMATOROLOGIA, a w poniedziałek znów Kraków, a we wtoreczek egzamin :O Ostatni już w sesji... dzieki Bogu! :)


wtorek, 3 lutego 2015

Styczeń bez postu a luty?

Styczeń zleciał mi tak szybko, że nawet nie wiem kiedy ale bardzo się z tego cieszę, gdyż nie było to wymarzone rozpoczęcie nowego roku. W poprzednim poście prosiłam o więcej spokoju... taaaak... ktoś chyba mnie źle zrozumiał. Pozwólcie ze relacje ze stycznia zachowam dla siebie :)






Miło było iść w tym roku również na studniówkę, co prawda już nie swoją, ale do swojej byłej szkoły. To było miłe. Gdyby nie jeden incydent, impreza byłaby idealna. Kilka dni temu zdecydowałam że w tym roku zdaję mature jeszcze raz. Nic nie tracę a zyskać mogę bardzo dużo.

Luty się zaczął, a co za tym idzie? Sesja ukochana i najwspanialsza. Trzy egzaminy na pięć już za mną, czyli jesteśmy już za połową. Jako iż matematyka i fizyka NIGDY nie były moimi mocnymi stronami będzie dość ciężko żeby to zdać, no nic. Nie można się poddawać bez walki. To nie w moim stylu, chociaż ostatnio... 

Za kilka dni, koncert Luxtorpedy w Krakowie, nie wiem zupełnie co ja tam będę robiła ale jak spełniać marzenia to spełniać :) a równo za 10 dni.... Jeszcze tego nie czuje, nie wierzę w to, pewnie wierzyć zacznę w momencie gdy będzie już po koncercie. No i za pół roku kolejna odsłona FPDC :)

Czyli znów wychodzi na to że nie żyję tym co się dzieje obecnie tylko zawsze "czekam na coś" ;)

Zapomniałabym! Nie mogę pominąć faktu że widziałam się z Kasią Sz., która jak się okazało czyta mojego bloga :) Niestety nie dorobiłyśmy się zdjęcia więc nie mam co tu wrzucić. Mam nadzieje ze to nie było nasze ostatnie spotkanie :) Trzymaj się cieplutko :)

Gud memoris :)