środa, 13 sierpnia 2014

Your level is low... Spasiaaat! AUU!

90% osób czytających tytuł mojej dzisiejszej notki, nie zrozumie o co chodzi :) No to tak, mamy środę, 13 sierpnia, aaaaaa! Nie wiem co mam pisać, od czego zacząć, co pominąć i jak w tych "kilku" zdaniach zawrzeć wszystko co najważniejsze nie zanudzając Was.

Hm... dziś mija już 4 doba odkąd jestem w domu, w "moim" mieście, którego bardzo nie lubię. Czuje się źle, bardzo źle, najgorzej na świecie. Powoli się znów przyzwyczajam, na szczęście na chwilę, do tego miasta. Najgorsze jednak co było to taki nagły szok w sobotę, między miejscem gdzie spełniają się marzenia a miejscem gdzie brak jakichkolwiek perspektyw. Brr... beznadziejne uczucie.

Jak było? Oj, Fair Play Dance Camp to zdecydowanie NAJLEPSZY obóz taneczny na świecie! Jednak, nie polecam go osobom które mają rok przerwy "w tańcach", bo na prawdę jest ciężko i nie mówię tu tylko o zmęczeniu fizycznym ale i psychicznie człowieka dopada kryzys mniej więcej w połowie. Nigdy więcej z taką przerwą, oo nie!

W miarę jedzenia apetyt rośnie? Zdecydowanie, w tym roku, podobnie jak w poprzednim, wraz z Mokrą zdecydowałyśmy się na karnet "Camp 15"... Cel na przyszły rok? FULL! Albo grubo albo wcale! :)

W tym roku obawiałam się bardzo o dojazdy, mieszkaliśmy poza Krakowem u mojej siostry i szwagra (jeśli to czytacie to jeszcze raz DZIĘKUJEMY). Droga na AWF średnio zajmowała nam 1,5h (2 lub 3 przesiadki), ale my lubimy podróżować!

Zajęcia były genialne, każde w zasadzie inne. Pierwsze moje zajęcia z poppinu i to od razu z taaakimi osobami: Bruce Ykanji i Salah! Nie ukrywam, zajawka jest, codzienny practise przed lustrem również. Ragga jam z samą kreatorką tego stylu również czaadowe zajecia, podstawy ragga i dancehallu, aaaaaj! Laure, co ona wyczynia! Contemporary z Marissą i człowiek od razu czuje się lżejszy o te 26465456kg! Aaa i pierwszy raz w życiu mogłam się poczuć chociaż przez chwilę Beyonce! Z tego miejsca chciałam podziękować mojej tancerce M., bez której nie byłabym tak dobrą Bey. :D Zajęcia z panem Friedmanem, hahahahaha- wyraża wiecej niż tysiąc słów! Willdabeast- człowiek miazga, co on wyczynia, niesamowity jest! W sumie fajnie się było uczyć choreografii która ma na "jutubach" 29 mln wyświetleń :) Daniel, Pat, Johny, Lando, Kenzo, Les Twins- dobra robota, panowie!

Kyle Hanagami, Marissa Osato, Koharu Sugawara, Willdabeast, Salah- bez tych osób nie wyobrażam sobie Campa w przyszłym roku, ooj nie! I oczywiście tęskno bardzo za Quick'ami :)
Zdrowe i racjonalne żywienie, yeaaa!

"-Dziewczyny, chcecie sok pomarańczowy?
- Taaaak?"

DREAMS COME TRUE!

Zdecydowanie piosenka całego wyjazdu!

Yummy, sałatki z Lidla, bułka z pieczrkami i boczkiem i... strzelajaca papryka...

Gwiazdy Coca-Coli :)

Tak, skarbonke trzeba karmić, bo następny Camp za około 350 dni :)
Mokra, nie wiem czy czytasz mojego bloga, ale może kiedyś na ten wpis wpadniesz. Chciałam Ci bardzo podziękować za cały wyjazd, za wspólne śpiewanie Grubsona, za bieganie pod górkę oraz bieganie po galeriach handlowych, za "Faszyn Łik", za wspólne rozmowy na naszej zielonej kanapie, za wszystkie przyniesione Oshee z lodówki, za pomoc w dobraniu koloru lakieru do paznokci, za świetne towarzystwo, za wsparcie, za wspólne podróże, za przechowywanie biletu miejskiego, za wszystkie pożyczki (które mam nadzieje już oddałam), za szybkie decyzje bez "nie wiem", za kabanoski, za przespane noce, za pierwszą pobudkę, która postawiła mnie na równe nogi, za pożyczenie pasty do zębów, za WSPÓLNE FAZY, wieczorne dyskoteki i oczywiście za nasze super mega czadowe tańce!  DZIĘKUJĘ ZA TO ŻE JESTEŚ! Lublin nie Chiny, Kraków nie Ameryka- damy radę!:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz