czwartek, 31 grudnia 2015

Podumowanie roku 2015

Jak co roku, w tym również rozpoczynam pisanie postu podsumowującego rok 2015... wyjątkowo późno bo o 15 godzinie, dnia 30 grudnia :) Tak bardzo się ciesze że ten rok się kończy, oczywiście końcówka roku jest tak zajebista jak początek... Na szczęście jeszcze tylko jutro i witamy 2016, który mam nadzieje że będzie łaskawszy, bo... uff... będzie ciężko. Mnóstwo nauk życiowych dostałam od (jeszcze) obecnego roku, zawiodłam się na ogromie osób, którym w większym lub mniejszym stopniu ufałam... A zmieniajac temat, rok kończe z zapaleniem ucha! Jeeeeeeee!! O tym marzyłam!

STYCZEŃ
Stycznia w zasadzie nie pamiętam, albo inaczej, nie chcę pamiętać. Wiem że działo się dużo, niekoniecznie przyjemnych rzeczy. Ale co do pozytywów... Szukam, szukam, szukam w mojej pamieci, no i jest ciężko :D Aaaa niee!! Mam... Studniówka, kolejna studniówka :D Bardzo dobra impreza, klasycznie wytańczyłam się, więc na plus :)

LUTY
Luty no to hm... urodziny, kolejne... już nie naste. Więc w sumie też smutno. Dostałam najpiękniejszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć, od NAJWAŻNIEJSZEJ osoby w moim życiu (jednej jedynej!!). Dodatkowo zaliczyłam dwa koncerty: Luxtorpeda i najcudowniejszy Ed Sheeran :) Torwar z przygodami, nocleg u Jadzi i Kazi, too była wycieczka :) No i luty również nie był pozytywny, ale jak coś się kończy to i zaczyna. Z perspektywy czasu dobrze się stało i jestem z siebie dumna że miałam na tyle odwagi żeby skończyć to, co nie miało już sensu. Tylko... dlaczego ja jestem aż tak pamiętliwa?! Ekhm... Bo odchodzić też trzeba umieć z klasą!!!!!

MARZEC
Warsztaty w Bielsku Białej (z Ochalem, Sandy, Gajosem i Tolkiem) i w sumie nic więcej nie potrafię przytoczyć na ten miesiąc. W marcu też "przebranżowiłam się" jeśli chodzi o studia.



KWIECIEŃ
Kwiecień no to rozpoczynamy pracę, w zasadzie pierwszą, porządną, niezwiązaną z artystycznymi zawodami. Chociaż... czy pakowanie produktów nie może być artystyczne? Praca która trwała do końca lipca, a zapowiadała się na 3 tygodnie. Poznałam fajne dziewczyny a i sympatycznych panów, pośmiało się, posłuchało VOX Fm, pośpiewało, a i pozwiedzało Kraków i okolice, dobry czas :))

MAJ
Wycieczka Polskimbusem z rodzicami do Warszawy <3 Było zoo, było metro i mnóstwo bułek w plecaku, ooo to jest to co lubię, podróże! Kolejny koncert, tym razem Kamila Bednarka. A i kolejna podróż, czyli Zakopaane!! :) O i jeszcze był Masterclass z Mario Koperskim, super!!!

CZERWIEC
Maraton w Częstochowie, mega afterek, obrzydliwa restauracja z pierogami "Rondo"- nie polecam. Na maratonie, ekipa ludków ZumbALI nie zawiodła, wszyscy dawaliśmy czadu. Myślę że to wydarzenie na długo zagości w naszej pamięci, aaa jeee!! Co to była za motywacja! Lubię takie aktywne fizycznie weekendy :) No i coż... chyba tyle się działo w czerwcu.



LIPIEC
Pierwsze od daaawna organizowane przeze mnie warsztaty taneczne w moim mieście. Kadra instruktorska najlepsza jaką można było sobie wymarzyć: Sobecko, Przybyła, Beta, Piskor i pani Monika od której wszystko się zaczęło :) Ogólnie warsztaty były super, dalsza historia trochę gorsza, ale nie warto przywoływać tych słabych wspomnień. W lipcu też skończyłam wcześniej opisaną pracę, a szkoda... z chęcią bym tam nawet teraz wróciła! :)


SIERPIEŃ
Fair Play Dance Camp, to jak od trzech lat jest najważniejsze w sierpniu wydarzenie. W tym roku wyjątkowo, bo z noclegiem na Campusie :) Aaaj, co to był za camp! Mordka się cieszy na samą myśl o nim. Mnóstwo rozwijających zajęć! Nadal jestem naładowana, a minęło już około 4 miesiące :) Jedzonko na stołówce na plus, kulki z mlekiem i "Pan Jezus już się zbliża", "trochę Chińczyk, trochę Stańczyk", "które łączy... które łączy..." :D No nic, pisałabym godzinami, ale to podsumowanie roku a nie sierpnia :D Dodatkowo w sierpniu upragnione wakacje z Danutą. Tym razem wybrałyśmy się nad polskie morze, pogoda była wymarzona, lokalizacja również... mmm... super! Jantar, polecam!



WRZESIEŃ
Na początku września spontaniczny rodzinny trip do Małego Cichego (nie wiem czy tak to się odmienia, ale mam nadzieje że wszyscy wiedzą o co chodzi). Następnie długo wyczekiwane warsztaty "Help if you can?!" W Warszawie, a jak Warszawa to i nocleg u Kazi <3 Ore, ore, szabadabada amore! :D Ciesze się że wreszcie mogłyśmy potańczyć we trzy, jak daawno temu. Warsztaty były super, spotkanie z Anią, Karo, Adą, Olą :) Gastro-reklamówka i... no... :D


PAŹDZIERNIK
Wesele Anity, dość nietypowe, jednak mojego partnera nie zamieniłabym na nikogo innego! Drugim wydarzeniem był Maraton Zumba Fitness w Krakowie, Ala dała radę jak zawsze z resztą! Dużo ludzików się pojawiło, wszyscy się dobrze bawili, tym razem nie wylosowałam bonu do dentysty, ale było równie lepiej, baa! Nawet lepiej! Klasycznie jak po wszystkich maratonach, warsztatach, zajęciach pozostał duuuży niedosyt a w głowie krążyło pytanie "Dlaczego tak krótko?" Hm... Ooo i w październiku też zaczęłam prowadzić pierwszą swoją grupę taneczną. MIMESIS, Busko, piątek o godz. 15:30, zapraszam! :D Haaa... i rozpoczęłam kurs!! Jeaaa!

LISTOPAD
Listopad... patrząc po galerii w telefonie, po zdjęciach z aparatu, grzebiąc w kalendarzu, pamiętniku i wszelkich notatkach... ten miesiąc był na tyle spokojny że nie działo się NIC o czym mogłabym tu napisać. Rozpoczął się kiermasz Bożonarodzeniowy w Krakowie (czyt. niekończące się grzańce na rynku, masa opłatków, pajdy ze smalcem, grillowane oscypki). Aaa! Już mi tęskno za tą "magią" na Rynku!



GRUDZIEŃ
To w zasadzie też kiermasz :D Prócz tego, wizyta św. Mikołaja  w Krakowie i prezent pod poduszką :D. Wizyta w teatrze, wstyd się przyznać ale pierwszy raz... W grudniu też były warsztaty z Bachaty i Salsy z Los Amigos (Roma und Dyhonne, danke!). Pierwsza wigilia, którą pamiętam w rodzinnym domu, ciekawe doświadczenie, spokój, spokój i pyszne jedzonko! Kończę grudzień z zapaleniem ucha, powoli szykując się do pracy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i tak, podsumowanie napisane, nawet sprawnie mi to poszło. Wiem że narzekałam że ten rok jest (jeszcze 11h!) okropny, a tu same super sprawy. W poście chciałam poruszyć tylko pozytywne rzeczy, bo wiem że często wracam do czytanie notek tutaj, a o złych rzeczach nie chce pamiętać.
Sobie w tym roku życzę: więcej zdrowia i spokoju. Reszta się jakoś ułoży.

A Wam, życzę więcej uśmiechu na co dzień, mniej agresji, więcej rozumu i empatii, a póki co, bawta się idealnie na zabawach sylwestrowych! Pijcie z umiarem, i żeby ten umiar chciał z Wami pić!

piątek, 27 listopada 2015

Im mniej czasu tym więcej zrobisz :)

Witam Was wszystkich, tak oficjalnie, a co :)

Odnosząc się do tytułu postu dzisiejszego, właśnie rozpoczęłam jeden z bardziej intensywnych weekendów w tym roku :) oczywiście jak jest intensywnie to nie mogłam być zdrowa. Po co chorować w innym czasie jak można akurat teraz? No mega! Przeziębienie nie odpuszcza od ponad tygodnia, a już w środę myślałam że to koniec, a tu jest gorzej niż tydzień temu :( nie rozpaczalabym gdyby moja praca nie opierała się na moim głosie.

Właśnie jadę sobie do rodzinnej miejscowości, gdzie spełniam swoją pracę numer jeden a mianowicie jestem instruktorem tańca, tak, długo o tym nie pisałam, ale mam mega fajna grupę która z zajęcia na zajęcia robi ogromny postęp, takze super :) Moja druga praca rozpoczyna się niedługo po zajęciach tanecznych, czyli też dzisiaj i będzie trwać do około 23... Kilka godzin spania i... Pakujemy się ponownie w busa do Krakowa na 8, a później lecę na kurs czyli ogrom tańców od wczesnych (jak dla mnie) godzin porannych do późnych godzin wieczornych. I tak przez sobotę i niedzielę.

A żeby było tak super, to w Poniedziałek mam obowiązkowy wykład o oszałamiającej 7:30 na drugim końcu Krakowa, Czyli wstać trzeba przed 6. Po wykładzie chwilą przerwy (moje łóżko i ja, wiemy co będę robiła podczas niej:) ) i kolejny wykład, a od razu po nim Zumba. Czyli znów skończymy dzień około 23 albo i później bo we wtorek też nie ma lekko. Jednak czasem się trzeba Pouczyć na tym moim UNI :)

Czyli przez kilka dni będę niewyspana, a jak niewyspana to i wkurzona, więc no... Tak tylko ostrzegam :P wyspie się za tydzień we wtorek <3

Wracam do układania choreo... No nic, dziękuję za uwagę i życzę miłego i ciepłego weekendu. Buziak!!

piątek, 25 września 2015

Pytania Kamili i odpowiedzi moje :)

Ooo jak miło, patrzę komentarz na blogu... A co to?13 pytań od Kamili :) Dziękuję! To rzadki widok, komentarz na blogu. Wiem, że sporo osób odwiedza (statystyki, wczoraj minęło magiczna liczba 17tys. "oglądaczy") ale mało komentuje :) Zauważyłam też że zwiększyło się grono czytelników np. z Francji (:D) czy UK. Może to czas pisać posty w dwóch językach? Hm... Okeeeej, przejdźmy do pytań :)

1. Co sprawia że jesteś szczęśliwa?
Jest wiele rzeczy, stosunkowo niewielkich i "zwyczajnych"... muzyka, jakaś spontaniczna podróż, semesiak od kogoś itp. Teraz właśnie jestem szczęśliwa bo mam motywacje do działania, jestem gotowa na rok akademicki, na nowe wyzwania. Mam multum nowej muzyki, w głowie ogrom pomysłów. Wiem, że zbliża się zima, a u mnie jakby lato w głowie, w serduchu :)
2. Jakie jest najpiękniejsze miejsce w którym byłaś?
Najpiękniejsze? O kurde... jeśli chodzi o miejsce w którym zaczęłam ryczeć jak głupia ze szczęścia że tam byłam to... Campus AWFu w Krakowie :) Jedno z "piękniejszych" miejsc :) Wiem, że pewnie Ci chodziło o miejsca w stylu Wenecja, Paryż :) Don't care :P Bardzo lubię Kraków, klasycznie rynek, a szczególnie podczas kiermaszu Bożonarodzeniowego :)
3. Jakie są Twoje 3 piosenki które kojarzyć Ci się będą z wakacjami?
Tylko trzy? :( Jak tu się zdecydować? No dobra, wylosuje :) "In your arms" Nico & Vinz, "Shy guy" Diana King, "Where are you now" Diplo ft. Bieber fr. Skrillex
4. Opisz swój idealny dzień. Wiem, że to już było, ale może zrobisz jeszcze raz opis ze zdjęciami któregoś z Twoich "normalnych" dni?
Nie wyobrażam sobie idealnego dnia bez tańca i przyjaciółki (przyjaciółek) :)Wstaję (około 9 np)-> śniadanko + kawa -> classy -> obiad -> drzemka poobiednia -> classy -> kolacja -> classy -> PARTY! :P
Okej, w sumie dlaczego nie :) Ostatni taki post powstał dwa lata temu, więc warto pokazać jeszcze raz :) Dzięki za propozycje :)
5. Na co zwracasz uwagę jak poznajesz nowych ludzi?
Jeśli chodzi o mężczyzn to na oczy i barwę głosu :) Jeśli chodzi o kobiety to... yyyy... hm... na uścisk dłoni. Nienawidzę jak ktoś mi podaje rękę w tak "delikatny" sposób... To mi się wydaje mega nieszczere. Mam nadzieje że wiesz o co mi chodzi :) Jak uścisk, to musi być mocny, no!
6. Jak wyobrażasz sobie siebie za 2,5 i 10 lat?
 Przyznam, że nie bardzo lubię takie pytania. Nie myśle nad tym. Będzie co będzie. Póki co, planuje weekend, nie odbiegam aż tak w przyszłość, z doświadczenia wiem że to nie ma sensu, bo jeden moment i cały plan idzie "się ciąć". Who knows? Może będę autorką komiksów dla dzieci?
7. Ulubione miejsce spotkań z przyjaciółmi?
Mój (i siostry) pokój, "pod pocztą", 105 (kto nie wie, jest to jeden z lokali gastronomicznych, który otwarty jest do 23 a nie do 17 jak wszystko u nas w mieście), salka na basenie.
8. Akceptujesz siebie z wyglądu/charakteru?
Akceptuje siebie z charakteru, zdaje sobie sprawe jakie mam wady. Mniej więcej wiem czym mogę irytować ludzi, co jest nie tak :) Z wyglądu? Po tylu latach, tak, nauczyłam się siebie akceptować. Lubię swój ogromny tyłek (płaskodupie zniknęło!!), jest dobrze :D Cały czas pracuje nad sobą. Do ideału mi "trochę" brakuje :P
9. Czy zdażyło Ci się kiedyś zrobić coś głupiego, czego później żałowałaś?
Oj, głupich rzeczy które zrobiłam jest pewnie sporo, ale staram się niczego nie żałować, bo każda rzecz mnie czegoś nauczyła. Bardziej staram się wyciągać wnioski, żeby na przyszłość nie popełniać błędów. Jestem raczej świadomą osobą więc skoro coś zrobiłam, to albo chciałam to zrobić, albo działałam pod wpływem impulsu :)
10. Wymień kilka szalonych (według Ciebie) rzeczy które zrobiłaś :P
Każda moja dalsza podróż, na swój sposób jest szalona :) Moment, gdy okazało się że w Poznaniu są dwa dworce, a my akurat stoimy na złym dworcu, nocne zwiedzanie Łodzi. Szaleństwem mogę też nazwać moją koloryzacje włosów na dość nietypowe kolory, zielony, granatowy (który okazał się czarny), warkoczyki syntetyczne, oczywiście możliwie jak najbardziej kolorowe :)
11. Jak się dzisiaj czujesz? Myślisz że to będzie dobry dzień?
Ogólnie czuje się dobrze, w skali od 1 do 10, dałabym sobie 8. Jestem wyspana, po śniadanku, piję kawę, słucham muzyki, kończę pisać notkę. Jest piątek, ostatni dzień, gdzie nic nie robię w domku, jutro praca, w niedziele Kraków :) Od przyszłego tygodnia zaczynam nowy etap. Korzystając z okazji :) Piątek, 15:30, Szkoła Tańca "Mimesis" w Busku-Zdroju :) ZAPRASZAM! Pogoda też jest dość przyjemna, poranny workout zaliczony. Bark mnie troche pobolewa, ale tak to jest jak człowiek nie umie pompek robić :D
12. Lubisz odpowiadać na pytania?
Lubię odpowiadać na pytania, jeśli tylko nie są zbyt prywatne :) Czasami tylko za mocno się rozgaduje, no ale cóż...
13. Jakim aparatem wykonujesz zazwyczaj zdjęcia na bloga?
Jeśli chodzi o aparat to Nikon D3100, ale jest też kilka zdjęć z cyfrówki (o której wiem tyle że jest z Olympusa), z telefonów (Sony Xperia M2, HTC Wildfire, Nokia 6303). Robie zdjęcia tym co mi wpadnie w ręce :)

Kamili jeszcze raz dziękuję za pytania :) Jestem dość przyjazną osobą i nie gryzę, a na pewno nie gryzę przez internet :P Nie bójcie się komentować, na wszystkie wpisy odpowiadam :) Dziś piątek, 25 września 2015, za tydzień wybieram się na III Wielki Maraton ZUMBA Fitness w Krakowie :)
Z tego co wiem, są jeszcze wolne miejsca. Link do wydarzenia macie TUTAJ. Kochani, mam nadzieje że się widzimy! :) A tymczasem uciekam, ogarnąć pokój, bo kilka dni tu jestem a "burdel" taki jakbym ze dwa miesiące nie sprzątała... Och, Marianek...

PS- Ku przestrodze, zwracajcie uwagę na różnych wyjazdach/wycieczkach kogo macie za ścianą (kto jest waszym sąsiadem). Czasami to mega zaskakuje! Pozdrawiam Mokrą i naszego sąsiada! Daaamn...

środa, 26 sierpnia 2015

Warsztaty, Camp, Morze... Lipiec-sierpień, yo!

Kilka dni nudy i od razu post na blogu, o :) Zawsze myślałam że lubię nic nie robić, że spanie do 12 jest super, a bycie samemu w mieszkaniu to już w ogóle bajka... Nie wiem co mi się stało, ale już głupieje od nic nie robienia, spania do 12 i bycia samej w domu. Chyba to oznaka starzenia :D Jest środa, czyli tak nic nie robię już trzeci dzień. Aaaaaa! Umrę!

Co się działo w lipcu?
Chyba wolę nie pamiętać tego miesiąca, bo nie należał do przyjemnych... Jedynym plusem był sam fakt że odbyły się warsztaty taneczne u mnie w mieście (po 3 latach, taka mała reaktywacja). Sobek, Michał, p. Monika, Becik i Pisiak pokazali klasę! Mega pozytywne osóbki! Z niektórymi widziałam się już po raz kolejny w Busku, super! Szkoda tylko, że najprawdopodobniej to już ostatnie takie wydarzenie w Busku, przynajmniej z mojej strony. Warsztaty były czadowe, ale niestety jestem za słabą osóbką na takie wydarzenia :(




Co się działo w sierpniu?
- Jak co roku, sierpień= Fair Play Dance Camp! Mówiłam przed Campem że to już ostatnia edycja, w której biorę udział. Po Campie stwierdzam, że kłamałam! Nie potrafiłabym... nie, nie chcę opuszczać takiego wydarzenia. Serce by mi pękło, gdybym wiedziała że FPDC odbywa się, a ja siedzę w domu! Aaaaaaa nieee!! Aż mnie ciarki przeszły! Mimo tego że obecnie mieszkam (!!!!! btw. szukam dwupokojowego mieszkania w Krakowie !!!!!) kilka przystanków od AWFu, postanowiłam w tym roku mieszkać przez te 10 dni na Campusie, wraz z moją "kuleżanką". To chyba była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Szybki prysznic między zajęciami... taaak to jest to! Jedzonko również super! Najgorsze jest to że całe życie nie jadłam "kulek z mlekiem", a tam się nauczyłam... I wiecie co teraz robię? Jem kulki z mlekiem :D A co mogę powiedzieć o samych zajęciach? Shaun, Paradox, Laure, Marissa, Lyle, Kyle, Salah... Hm... nawet nie wiem co napisać... Mądrzy ludzie, świadomi tego co robią i mówią. Polecam wszystkim, bez wyjątku, zajęcia ww. tancerzy! Oczywiście nie obyło się bez rozczarowań Campa. Disco energia, trzy "ósemki", "najlepszy freestyle'owiec na świecie" i najnudniejsze zajęcia na świecie :P Dane zachowam dla siebie :) Te 10 dni zmotywowało mnie do dalszej pracy na caaaaały rok. W tym roku stawiam na freestyle :) M. DZIĘKUJĘ!!
- Kilka dni po Campie, czas na wypoczynek... Czyli weekend z siostrą nad polskim morzem. Podróż (około 12h w jedną stronę) minęła, o dziwo, bardzo przyjemnie i szybciutko :) Pogoda... wymarzona! Słońce nas nie opuszczało. Nocleg jak na swoją cene również niczego sobie, lokalizacja... idealna! Największym minusem wyjazdu był ogrom CEBULI. Wszystko i wszyscy im przeszkadzali. Wszystko dla nich było nie tak... Woda za zimna, nie ma flagi na plaży, za duża porcja, brudny piasek... no wszystko! W miejscu gdzie odpoczywałyśmy nie zauważyłyśmy zjawiska tzw. parawaningu :) Także tu zaskoczenie :) Ale walka o miejsce w busie też była nieziemska :D Powrót do Krakowa jedynie nie należał do najprzyjemniejszych, no ale cóż, nie mogło być idealnie, wkońcu jest 2015 :) D. DZIĘKUJĘ!

Cóż, sierpień się jeszcze nie skończył, a co dalej przyniesie? Hm... zobaczymy :) Mam nadzieje że ktoś dotarł do końca :) Miłego dnia!

piątek, 12 czerwca 2015

Praca, podziękowania i cud :-)

Ojooooj, najgorsze jest to ze nie było mnie tu prawie dwa miesiące. Hm... Nie tak ze nie było ale po prostu nic tu nie pisałam. Im mniej człowiek ma czasu tym bardziej potrafi go zorganizować, jednak na napisanie notki na prawdę nie było czasu. No nic, nie ważne :-)

Co się zmieniło? Największą i najbardziej istotną zmiana jest to ze znalazłam pracę, dobrą pracę, fajną pracę i z tego miejsca pozdrawiam Olę, Kamile, Darie, Monikę, Ize i Magdę :-) jedynym minusem jest dojazd, ale z tyloma plusami tej pracy, ten minus jest znikomy. Przynajmniej się wyspać w MPK da :-)

Śmieszna sprawa dziś :-) Wstałam o 4:27 dokładnie żeby iść do pracy wcześniej. Piszę o tym dlatego, że odkąd pracuje nie udało mi się tego czynu dokonać. Wszystkie próby kończyły się tym że zaspalam nawet na swoją normalną godzinę do spania :-D szalona ja :-D

No i cóż więcej. Znów zajęłam się organizowaniem warsztatów tanecznych i cieszę się bardzo że takie mają "branie". Nie ma nic piękniejszego niż ucieszone japki na warsztatach które się samemu ogarnęło. Wydarzenie już 11-12.07. Jaram się :-)

Cieszę się że jest jak jest, a jest cudownie! Odzyskalam najwspanialszą osobę na świecie i chciałam szczerze podziękować za to pewnemu k******i (staram się tu nie przeklinać ale czasem się nie da). Jeśli to jakimś cudem czytasz, pajacu, DZIĘKUJĘ! :-*

Czas odpocząć, jest weekend, jeeeeej:-) trzymajcie się cieplutko :-*

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

ZUMBA, ZUMBA, ZUMBA! :)

Hej hej :)

Co u mnie? W zasadzie prawie nic się nie zmieniło, jestem szczęśliwym człowiekiem, boli mnie cały człowiek, ale uwielbiam to uczucie gdy budzisz się rano z zakwasami, a wstanie z łóżka... to jest dopiero wyzwanie :) Ogólnie lubię żyć aktywnie, czasami wiadomo mam ochote nic nie robić, leżeć cały dzień w łóżku, ale ostatnio coraz rzadziej z czego się cieszę:) Nie od zawsze lubiłam "ćwiczyć". Oczywiście zniechęcał mnie do tego szkolny WF, kopanie piłki bez celu, biegi na czas, skoki w dal, piłki lekarskie, bla bla bla... Tak, nie lubię gier zespołowych. Tak, mam opóźniony zapłon :D Ulubioną aktywnością fizyczną jest wszystko co z muzyką związane, czyli nieustannie taniec i... właśnie ZUMBA :) W zasadzie taniec z Zumbą są pokrewne, no... nie ważne :)

Właśnie mój obecny stan (nawet pisanie dla Was tej notki wymaga podniesienia rąk na klawiature, a to też boli) spowodowany jest 3 godzinnym Maratonem Zumba Fitness w Krakowie, który miał miejsce w sobotę. Maraton poprowadziło 10 instruktorów z całej Polski :) Oczywiście nie zabrakło na nim, najwspanialszej ZumbALI :) Tak, to właśnie Pani Ala Turczyńska-Bryl, zaraziła mnie zajawką do Zumby :) Zdecydowanie najlepszy instruktor Zumby na świecie! Polecam serdecznie zajęcia z Alą! Ładuje akumulatory na 100%, nie ma możliwości wyjść z jej zajęć z suchą koszulką :P Aż ciężko w to uwierzyć ale pierwsze zajęcia na które wybrałam się do Ali były prawie 4 lata temu w nieistniejącym już (chlip chlip ;( ) studiu MAKESENSE. Na szczęście moja siostra również złapała bakcyla i obecnie popylamy na Zumbę we dwie. WRESZCIE! :) Dodatkowo na Zumbie poznałam tyle wspaniałych, szalonych ludzików, uwielbiam ich wszystkich :)

Teraz mogę się przyznać... Kolejnym argumentem za tym żeby wybrać studia w Krakowie była właśnie Zumba u Ali! Właśnie tak :) Bo jak tu studiować w Poznaniu... a co z zajęciami u Ali? Brr.... na samą myśl mi smutno...


Tak a propos... kończę ten wpis, idę się pakować na zajęcia :) A co tam u Was? Jak żyjecie? Macie jakieś plany na majówkę?

Pozdrawiam, M.

czwartek, 5 marca 2015

i znów zmiany...

Bardzo przewrotny ten 2015 rok, mamy marzec, 5 dzień marca dokładnie. Ogrom zmian, powoli przestaje brakować mi sił. Już myślałam że wszystko się ustatkowało, gdzieżby! Haaa... kolejna zmiana, znów ogromna! Nieprzewidywalne to życie :)

Kurczę, aż nie wiem o czym pisać, miałam tyle tematów, ale po przesortowaniu ich w mojej głowie, zostało ich niewiele.

Ruszyła kolejna edycja You Can Dance, miło jest/będzie oglądać znajome japki w internetach czy w telewizji. Brakowało mi tego "ścierwa" :) Tym razem emisja programu w poniedziałki o 21:30, czyli w internecie 22:30. Za każdym razem jak widzę w internecie tańczących ludzi, mam ochotę rzucić wszystko i wrócić (jakie dziwne słowo...) do tańca. Nie jeść, tylko po to żeby mieć za co kupić karnet. Próbowałam pogodzić życie tutaj i karnet gdziekolwiek, na marne 4 wejścia. Jest ciężko. Ale co, ja nie dam rady?

Pogoda nas nie rozpieszcza, raz pada deszcz, w tym samym czasie świeci słońce i wieje lodowaty wiatr. Już się nie mogę doczekać kiedy włożę moje cudne obcasiki <3 taaak! Ja chcę.

A tymczasem zostawiam Was z piosenką, która jest ze mną od kilku dni non stop. Wracam do rozciągania a następnie do sprawozdanka z Analizy Instrumentalnej.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Ed Sheeran :)

Cześć :)

Ja to jestem nienormalny człowiek :) Po pierwsze w ciągu tygodnia kupiłam sobie 3 razy butów, za które w sumie nie wydałam więcej niż 60zł, po drugie nie mam ich gdzie trzymać i właśnie wywróciłam swój pokój do góry nogami tylko po to żeby znaleźć im gdzieś miejsce, po trzecie oczywiście buty miejsce swoje mają ale nie sprzątnęłam bałaganu tylko zaczęłam pisać notkę :) Dodali plan na letni semestr, oczywiście mogło być lepiej ale najgorzej też nie jest. Nie... Szczerze mówiąc jest dobrze :) Z jednej strony się wyśpię a z drugiej strony na "tańce" znajdę wolny wieczór :) Po raz kolejny podjęłam próbę aby stać się większą optymistką i tym razem jestem tak "nakręcona" że wytrwam ;) Od początku roku, życie na każdym kroku dawało mi w kość, czas mu oddać, kuwa!

Do sedna :) Miałam pisać o kolejnym spełnionym przeze mnie marzeniu :) Usłyszałam na żywo piosenkę mojego życia, "Give me love". Tak, byłam na koncercie Ed Sheerana, i nie był to rosyjski baletmistrz, tak jak przypuszczałam. Towarzyszyli mi Mokra, Łukasz, Gosia i Rafał :) Kolejki przed wejściem były ogromne. Dobrze że czekaliśmy przed Torwarem od wczesnych godzin:P Zaczęli wpuszczać pół godziny po planowanym czasie, ale nie ważne. Oczywiście wszyscy pchali się niesamowicie, ale w zasadzie po co? Przecież tam nie było co oglądać :D Przed samym Edem był support, Ryan Keen, no cóż, całkiem zdolny facet, wirtuoz gitary, piosenki w klimacie samego Eda, bardziej liryczne niż "żywe". Później wszedł Ed. Setlista się sprawdziła z różnych krajów. Zagrał okolo 15-20 piosenek :) Piosenka która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a której sie nawet nie spodziewałam to zdecydowanie "Photograph". Łza poleciala, ale tylko jedna :) I w tamtym momencie nie wiedziałam czy bardziej z radości czy ze smutku, a i do tej pory nie wiem. Z tą piosenką też wiąże trochę wspomnień, do 9 lutego były one wspaniałe, teraz się wszystko wywróciło. Nie zmieniło się to że ją bardzo lubię, jej tekst również. Szkoda tylko (?) że kojarzy się z kiedyś bardzo bliską mi osobą...  A "Give me love"... ciary na całym ciele, w serduchu ogromna radość, gardło ściśnięte, rogal na twarzy, a w głowie poczucie że po raz kolejny dobrnęłam do spełnienia kolejnego marzenia. CUDOWNE UCZUCIE! Marzenia są genialne i to dzięki nim, czuje że życie ma sens!!
Głodne dzieci :)


Oczywiście o koncercie mogłabym pisać i pisać, ale musze mieć kilka bardziej prywatnych wspomnień :) I jak koncer Eda to i Warszawa, a jak Warszawa to... Kazia i Jadzia! Wariatki :D te kilkanaśnie godzin uważam za najfajniejsze w tym roku :) Manekin, "Torwar", pączki, wyje*any gaz, podróże tramwajami, prekuratura itp :) No, bardzo dobry czas :) Jadzia, Kasia, DZIĘKUJĘ!





I klasycznie, wrzucam kilka zdjęć :)
Łukasz, bo my lubimy podróżować, co nie?
Omnomnomnomn <3

Chyba jedyne zdjęcie w pełnym składzie :)





????

I już po wszystkim, dzieci szcześliwe :)

Taki o Tołwał :)

Siemka Ed: )

Ryan, kope lat! :D

wtorek, 10 lutego 2015

łoooooooooooooooo...

Dzień Dobry! Aaach, na sam początek taki żart w formie powitania.

Lubię pisać tu na tym blogu,ogólnie lubie pisać. Nie wszystkie posty udostępniam od razu na fejsie, żeby nie było, że piszę pod publikę. Piszę co myślę. Zauważyłam że piszę gdy dzieje sie coś nie koniecznie milutkiego, albo znów jest przesłodko. Dzisiejszy nastrój, no.... tak.

Z pozytywnych rzeczy to to że wczoraj byłam z D. na przeglądzie kabaretowym "PAKA" czy jakoś tak. I "Amatorologia" no kurcze, spektakl idealny :P Miło było zobaczyć chłopów jeszcze raz, kolejny raz. Od sierpnia się tyyyyyyle zmieniło, ale oni ciągle są zajebiści.

Dziś kolejny wieczór poza domem, puste cztery ściany czasem dołują więc bezpieczniej jest jak jest. Pieprzyć diete, Rafaello jest na prawdę zajebiste. Ooo a tak bajdełej, czy ktoś z Was orientuje się ile opakować Rafaello byłby w stanie zjeść człowiek "na raz", nie licząc się z konsekwencjami? :D Tak, wiem, kolejna rozkmina w stylu "co sie stanie z ugotowanym arbuzem?" :D

Jutro, a w zasadzie dzisiaj egzamin z fizyczki, ostatni egzamin, cudownie... Nie jestem w stanie się na niego uczyć, szczególnie dzisiaj...

9.02- ta data zawsze mi się kojarzyła z moją osiemnastką, urodzinami mojego dziadka i od dzisiaj doszło jeszcze jedno "wydarzenie", hm... w tym przypadku żałuje że jestem pamiętliwa.

A tymczasem time to sleep, bo zawiecha atakuje, niewyspanie robi swoje, jeszcze 24h temu w PolskimBusie, jeszcze 24h temu było inaczej...

sobota, 7 lutego 2015

Luxtorpeda koncert :)

Thants God for this moments :)
O tak później godzinie chyba już dawno nie pisałam, zaczynam ten post o godzinie 0:38 :) Niedawno wróciłam z koncertu Luxtorpedy w Krakowie. No nie powiem, bardzo doobre wydarzenie! Piosenki zdecydowanie lepiej brzmią w wersji live, niż w mp3, na płycie :) Niesamowite! Nie jestem specjalną fanką od rocka, pogo i tym podobnych rzeczy i w sumie pogo jest jedyną rzeczą którą bym "wyrzucila" z tego konceru, chociaż wiem ze to niemożliwe :) Z chęcią "zaadoptowałabym" Litze i Krzyżyka :)

Fajnie było ich usłyszeć na żywo. Jeszcze dwa lata temu nie spodziewałabym się ze bede na ich koncercie... jak to dużo rzeczy się zmienia :) Pierwsza Luxowa piosenka którą poznałam to "Wilki dwa" wtedy też trochę zmieniłam podejście do niektórych rzeczy, chyba na lepsze, mam taką nadzieje przynajmniej :) a obecnie ulubiona to "Tajne znaki" :) Kurcze, chętnie wybiorę się na ich następny koncert :) Najlepiej w Krakowie lub... w Poznaniu :) I'll be there :)

Chyba time to sleep :) NIEKTÓRZY (tak, pozdrawiam Cie z tego miejsca:*) już śpią :) Jutro wracam do swej wioski, pojutrze AMATOROLOGIA, a w poniedziałek znów Kraków, a we wtoreczek egzamin :O Ostatni już w sesji... dzieki Bogu! :)


wtorek, 3 lutego 2015

Styczeń bez postu a luty?

Styczeń zleciał mi tak szybko, że nawet nie wiem kiedy ale bardzo się z tego cieszę, gdyż nie było to wymarzone rozpoczęcie nowego roku. W poprzednim poście prosiłam o więcej spokoju... taaaak... ktoś chyba mnie źle zrozumiał. Pozwólcie ze relacje ze stycznia zachowam dla siebie :)






Miło było iść w tym roku również na studniówkę, co prawda już nie swoją, ale do swojej byłej szkoły. To było miłe. Gdyby nie jeden incydent, impreza byłaby idealna. Kilka dni temu zdecydowałam że w tym roku zdaję mature jeszcze raz. Nic nie tracę a zyskać mogę bardzo dużo.

Luty się zaczął, a co za tym idzie? Sesja ukochana i najwspanialsza. Trzy egzaminy na pięć już za mną, czyli jesteśmy już za połową. Jako iż matematyka i fizyka NIGDY nie były moimi mocnymi stronami będzie dość ciężko żeby to zdać, no nic. Nie można się poddawać bez walki. To nie w moim stylu, chociaż ostatnio... 

Za kilka dni, koncert Luxtorpedy w Krakowie, nie wiem zupełnie co ja tam będę robiła ale jak spełniać marzenia to spełniać :) a równo za 10 dni.... Jeszcze tego nie czuje, nie wierzę w to, pewnie wierzyć zacznę w momencie gdy będzie już po koncercie. No i za pół roku kolejna odsłona FPDC :)

Czyli znów wychodzi na to że nie żyję tym co się dzieje obecnie tylko zawsze "czekam na coś" ;)

Zapomniałabym! Nie mogę pominąć faktu że widziałam się z Kasią Sz., która jak się okazało czyta mojego bloga :) Niestety nie dorobiłyśmy się zdjęcia więc nie mam co tu wrzucić. Mam nadzieje ze to nie było nasze ostatnie spotkanie :) Trzymaj się cieplutko :)

Gud memoris :)