środa, 26 sierpnia 2015

Warsztaty, Camp, Morze... Lipiec-sierpień, yo!

Kilka dni nudy i od razu post na blogu, o :) Zawsze myślałam że lubię nic nie robić, że spanie do 12 jest super, a bycie samemu w mieszkaniu to już w ogóle bajka... Nie wiem co mi się stało, ale już głupieje od nic nie robienia, spania do 12 i bycia samej w domu. Chyba to oznaka starzenia :D Jest środa, czyli tak nic nie robię już trzeci dzień. Aaaaaa! Umrę!

Co się działo w lipcu?
Chyba wolę nie pamiętać tego miesiąca, bo nie należał do przyjemnych... Jedynym plusem był sam fakt że odbyły się warsztaty taneczne u mnie w mieście (po 3 latach, taka mała reaktywacja). Sobek, Michał, p. Monika, Becik i Pisiak pokazali klasę! Mega pozytywne osóbki! Z niektórymi widziałam się już po raz kolejny w Busku, super! Szkoda tylko, że najprawdopodobniej to już ostatnie takie wydarzenie w Busku, przynajmniej z mojej strony. Warsztaty były czadowe, ale niestety jestem za słabą osóbką na takie wydarzenia :(




Co się działo w sierpniu?
- Jak co roku, sierpień= Fair Play Dance Camp! Mówiłam przed Campem że to już ostatnia edycja, w której biorę udział. Po Campie stwierdzam, że kłamałam! Nie potrafiłabym... nie, nie chcę opuszczać takiego wydarzenia. Serce by mi pękło, gdybym wiedziała że FPDC odbywa się, a ja siedzę w domu! Aaaaaaa nieee!! Aż mnie ciarki przeszły! Mimo tego że obecnie mieszkam (!!!!! btw. szukam dwupokojowego mieszkania w Krakowie !!!!!) kilka przystanków od AWFu, postanowiłam w tym roku mieszkać przez te 10 dni na Campusie, wraz z moją "kuleżanką". To chyba była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Szybki prysznic między zajęciami... taaak to jest to! Jedzonko również super! Najgorsze jest to że całe życie nie jadłam "kulek z mlekiem", a tam się nauczyłam... I wiecie co teraz robię? Jem kulki z mlekiem :D A co mogę powiedzieć o samych zajęciach? Shaun, Paradox, Laure, Marissa, Lyle, Kyle, Salah... Hm... nawet nie wiem co napisać... Mądrzy ludzie, świadomi tego co robią i mówią. Polecam wszystkim, bez wyjątku, zajęcia ww. tancerzy! Oczywiście nie obyło się bez rozczarowań Campa. Disco energia, trzy "ósemki", "najlepszy freestyle'owiec na świecie" i najnudniejsze zajęcia na świecie :P Dane zachowam dla siebie :) Te 10 dni zmotywowało mnie do dalszej pracy na caaaaały rok. W tym roku stawiam na freestyle :) M. DZIĘKUJĘ!!
- Kilka dni po Campie, czas na wypoczynek... Czyli weekend z siostrą nad polskim morzem. Podróż (około 12h w jedną stronę) minęła, o dziwo, bardzo przyjemnie i szybciutko :) Pogoda... wymarzona! Słońce nas nie opuszczało. Nocleg jak na swoją cene również niczego sobie, lokalizacja... idealna! Największym minusem wyjazdu był ogrom CEBULI. Wszystko i wszyscy im przeszkadzali. Wszystko dla nich było nie tak... Woda za zimna, nie ma flagi na plaży, za duża porcja, brudny piasek... no wszystko! W miejscu gdzie odpoczywałyśmy nie zauważyłyśmy zjawiska tzw. parawaningu :) Także tu zaskoczenie :) Ale walka o miejsce w busie też była nieziemska :D Powrót do Krakowa jedynie nie należał do najprzyjemniejszych, no ale cóż, nie mogło być idealnie, wkońcu jest 2015 :) D. DZIĘKUJĘ!

Cóż, sierpień się jeszcze nie skończył, a co dalej przyniesie? Hm... zobaczymy :) Mam nadzieje że ktoś dotarł do końca :) Miłego dnia!