czwartek, 29 sierpnia 2013

dreams come true

Tyle się działo w moim życiu od poprzedniego postu... uświadomiłam sobie tak naprawdę że nie potrafię już żyć bez tańca, a myślałam że jest to możliwe, otóż nie... Chociaż... źle mówie, da się żyć, ale jakoś nie jestem sobą jak nie tańczę :) Marzeń spełniło się ogrom w sierpniu, nie tylko te taneczne.

Fair Play Dance Camp, tak bardzo bałam się tego eventu, że dużo ludzi, że tempo będzie szybkie, że bariera językowa, że nie dam rady po 5 miesięcznej przerwie... I po co to wszystko było, te nerwy, po co? Było genialnie i cudownie i świetnie, polecam każdemu tancerzowi. Mnóstwo ludzi, każdy z taneczną zajawką na pierwszym planie, wszyscy "ładnie tańczą", motywacja meega. Obiecałam sobie że w przyszłym roku (mimo że będzie baaaardzo ciężko) pojadę na Campa, chociaż na 6 classów, nie ma srania po krzakach :))

Eeej, skończyła mi się zajawka na pisanie tego posta, więc na dzisiaj będzie tyle, ale smut, zawiodłam się na sobie.


Od września wprowadzam zmiany w moim życiu, o których pewnie kiedyś się pochwalę ale na pewno nie będzie to dzisiaj :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz