środa, 7 marca 2012

Apogeum...

Witam,

Dawno mnie nie było, a w tym czasie przeżyłam jedne z piękniejszych chwil w moim życiu... Bywały i dni w których zwijałam się z bólu przez odnowioną kontuzję kostki, ale chwile później, gdy ponownie weszłam na sale z lustrami, ból "mijał" i stawałam się innym, lekkim człowiekiem, bez problemów. Wspaniałe uczucie! Kiedy można dać ponieść się muzyce, wyrzucić gnębiące Cię złe emocje i na nowo odżyć.

Tak na prawdę... "Znają" mnie tylko Ci z którymi mam/miałam/będe miała przyjemność spotkać sie na sali, tańcząc do ulubionego utworu, improwizując... Znają napisałam w cudzysłowu bo i ja siebie nie znam, a co dopiero kto inny.

Życie jest jak teatr, każdy z nas przystosowuje się do otoczenia, nakłada maskę aby wtopić się w tłum, tuszuje swoje prawdziwe oblicze żeby wszyscy lubili Cię "takim jakim jesteś (udajesz)"...

Być może po tych słowach narażę się komuś... a ten ktoś posłuży się największą pogardą XXIw i usunie mnie ze znajomych na pewnym portalu społecznościowym... Jeśli tak, to przepraszam... Chociaż w sumie czy jest sens przepraszac za wlasne zdanie?

Na przyjemny wieczorek polecam piosenkę zespołu SKENG "Apogeum", gdzie głos wokalistki mnie niesamowicie uspokaja... N. nadal trzymam kciuki i z niecierpliwością czekam na płytę :*

1 komentarz:

  1. Ojej, dopiero teraz tu weszłam... Jakież to miłe, dziękuję Ci bardzo:* a na maila odpiszę wieczorem, bo muszę się ogarnąć:*

    OdpowiedzUsuń